W momencie, w którym wiemy, do kogo mówimy (a możesz się tego dowiedzieć z artykułów o tworzeniu persony) to warto wiedzieć co i jak chcemy powiedzieć, jak przedstawić naszą usługę lub produkt. Możesz skorzystać w tym celu…
… z gotowego szablony skryptu lub posłużyć się czterema prostymi pytaniami:
- Co?
- Dlaczego?
- Jak?
- Co, jeśli skorzystasz?
Opierając się na tym schemacie, możesz stworzyć skrypt wideo, mając cały czas z tyłu głowy, do kogo mówisz.
To, co Ci polecam, to żeby w odpowiedzi na pytanie „dlaczego?” padło coś, co nazywa się w świecie marketingu: hak na uwagę. „Hak na uwagę” to takie zdanie, które spowoduje, że osoba autentycznie będzie chciała obejrzeć Twoje wideo do końca. Czyli możesz na przykład powiedzieć o tym, jaki problem rozwiązujesz albo o ten problem zagaić. Możesz pokazać wizję tego, że może być inaczej, niż nam się obecnie wydaje.
150 słów
150 słów to jest mniej więcej ilość, którą – jeżeli mówimy dosyć sprawnie – wypowiadamy w ciągu minuty. Jeżeli w takim razie chcesz opracować swój skrypt do 30-sekundowej reklamy na YouTube (tutaj możesz przeczytać więcej o reklamach na YouTube), to powinien on mieć mniej więcej 70 słów. Oczywiście bez jakiegoś intro/outro czy jakichś przebitek, podczas których nic nie będzie mówione. W zależności od czasu trwania tych elementów, odpowiednio trzeba skrócić przygotowany skrypt.
Emocje w wideo – uwaga!
Jeżeli wystąpienia publiczne nie są Ci obce, to masz już za sobą duży krok do przodu, jeśli chodzi o nagrywanie treści wideo. Istnieje jednak bardzo istotna różnica – wideo „obcina” nasze emocje, nasz przekaz. Tak, łatwiej jest nawiązać relacje i przekazać emocje ze sceny podczas wystąpień publicznych niż przez wideo. Dlatego nagrywając lub występując przed kamerą na żywo, musisz pamiętać, że powinieneś „bardziej”.
Czy w takim razie – warto być autentycznym w marketingu? Odpowiem pytaniami:
- Czego ludzie szukają w Internecie? Głównie na portalach społecznościowych?
Odp.: Rozrywki. - Czy my na co dzień jesteśmy jacyś megarozrywkowi?
Odp.: Niekoniecznie (przynajmniej ja ;))
Zauważ jednak, że większość twórców internetowych mniej lub bardziej przeplata swoje treści rozrywką, humorem, pokazaniem „lifestyle’u”.
Ja na przykład obserwuję Petera McKinnona. Swój kanał na YouTube zaczął tworzyć około 3 lat temu. Był fotografem, który specjalizował się w zdjęciach zimowych (gość mieszka w Kanadzie, blisko Vancouver, więc zdjęcia „zimowe” może tam „trzaskać” prawie cały czas J). Peter tak rozkręcił ten kanał, że obecnie sprzedaje kawę – sygnowaną swoim imieniem i nazwiskiem – wszedł w ogóle w zupełnie nową branżę produkcji filmowej. Właściwie, czego by nie wrzucił do oferty, to sprzeda to od pstryknięcia palcem. Dlaczego? Nie dlatego, że stał się supergościem od kawy. Może dowiedział się o jej parzeniu trochę więcej niż przeciętny kawosz, ale ludzie nie kupują jej od niego, bo wierzą, że to będzie jakaś wybitnie lepsza kawa. Chcą jej spróbować, bo pije ją ich autorytet. To naturalne, że ludzie chcą wiedzieć więcej o swoim ulubionym fotografie zimowych zdjęć, więc… Kupują jego kawę. Chcą go po prostu lepiej poznać, ponieważ się do niego przywiązali.
Kiedy warto być autentycznym?
Wspomniany wyżej Peter McKinnon opublikował ostatnio wideo, które jest odpowiedzią na pytanie: „Czemu wrzucasz wideo, jak jesz pizzę?”. Nagrał na to prostą odpowiedź i jest w tym bardzo autentyczny: „Bo to kanał, który się nazywa „Peter McKinnon”, a nie „Filmowanie – podstawy”, więc to jest właśnie Peter McKinnon. To jest moje życie i to, czym akurat się zajmuję. Nie podoba ci się? To na razie”.
W pewnych rzeczach warto być jak najbardziej autentycznym, a już na pewno warto być spójnym z tym, co prezentujemy jako produkt albo usługę.
Ale tak jak wspominałem, na wideo musimy być „bardziej”. Czyli polecam Ci „zahaczyć” o ten aspekt rozrywkowy. Jednocześnie zastanów się – jak to zrobić? Bo czeka Cię przy tym szereg decyzji.
Na przykład ja nie opublikowałem i nie opublikuję – tak wierzę – żadnego zdjęcia mojej córki. Z kolei Peter McKinnon wrzuca widea ze swoją córką, ale tylko takie, na których nie widać jej twarzy i w ogóle w jakikolwiek sposób nie jest możliwe rozpoznanie jej. To są decyzje, które podejmujemy, wchodząc w świat Internetu.
Czeka Cię decyzja, który aspekt swojej działalności pokażesz, a o którym w ogóle nie chcesz mówić, bo jest to np. Twoja tajemnica handlowa. Przykładowo – raczej nigdy w Internecie nie zobaczymy opublikowanego przepisu na panierkę KFC przez samo KFC. Dużo osób wrzuca „moja panierka a’la KFC”, ale samo KFC nigdy tego nie zrobi.
Podsumowując:
Moim zdaniem autentyczność jest w komunikacji bardzo ważna, zwłaszcza, że wynikają z niej bezpośrednio nasze wartości (które powinny być spójne z wartościami naszych klientów). Jednak z drugiej strony sami powinniśmy sobie wyznaczyć zakres, który w tej autentyczności pokazujemy, i czasem zrobić go trochę „bardziej”, żeby na pewno trafił do emocji osoby po drugiej stronie ekranu.