Reed Hastings – dyrektor generalny Netflixa, jakiś czas temu goszcząc w stolicy Meksyku, postawił dosyć odważną tezę, stwierdzając, że: Tradycyjna telewizja umrze do 2030 roku”. Szef Netflixa porównał ją do konia, który był dobry i potrzebny, dopóki nie dostaliśmy samochodu.

Czy słowa włodarza amerykańskiego giganta mogą być prorocze? Tak naprawdę trudno ferować ostateczny wyrok, ale jak się okazuje… kilka faktów może potwierdzać powolny kres telewizji.

Zatem, z której strony nadchodzi uderzenie?

Sport migruje do internetu

Pierwszy potężny cios to coraz bardziej zauważalna utrata telewizyjnych praw do transmisji sportowych, czyli tego, co zawsze przyciągało rekordową publiczność. Bądźmy szczerzy: sport migruje do internetu. Tutaj fenomenem jest brytyjski nadawca ELEVEN SPORTS  NETWORK. ELEVEN posiada już w swojej ofercie praktycznie wszystkie najlepsze i najpopularniejsze ligi piłkarskie i uruchamiając kolejne kanały (aktualnie jest już ich cztery) pokazuje, że ma chrapkę na więcej.

I co najważniejsze,  stacja ELEVEN zmierza w kierunku transmisji internetowych. Co prawda, udostępnia możliwość oglądania swoich kanałów w kablówkach, ale to właśnie serwis internetowy oferuje największą transparentność. Nie ma potrzeby wykupowania gigantycznych i drogich pakietów telewizyjnych z mnóstwem zbędnych kanałów czy podpisywania długoletnich umów. Będąc w serwisie internetowym, mamy możliwość nabycia samych kanałów sportowych za rozsądną cenę i w takim okresie jaki nas interesuje. Możemy związać się umową roczną, ale równie dobrze zdecydować się jedynie na kilka miesięcy, czy nawet wykupić transmisję kilkudniową! Spory ukłon w kierunku tych osób, które mają ochotę jedynie na wybrane transmisje, a nie na długie lata z dekoderem i abonamentami.

Chylę czoła przed ELEVEN również za ich komunikację w social media. Wszystkie skróty, najważniejsze bramki, akcje – do obejrzenia na Facebooku, za darmo i o każdej porze. Kolejny pstryczek w kierunku telewizji, która zazwyczaj takie materiały emituje o wybranej porze. Mało tego, panowie poszli, o krok dalej, gdyż 12 stycznia na swoim fanpage’u facebookowym, stacja ELEVEN przeprowadziła pierwszą w Polsce transmisję LIVE z meczu Bundesligi! Robi wrażenie.

Zresztą o sport w internecie walczą nie tylko stacje telewizyjne, ale także największe platformy społecznościowe. Niedawno świat marketingu obiegła informacja o zatrudnieniu przez Facebooka prezesa Eurosportu – Petera Huttona. Hutton ma pomóc Zuckerbergowi w zakupie praw do transmisji Premier League w latach 2018-2024. Konkurencja jest naprawdę silna, bo na podobny krok ma ponoć zdecydować się również Amazon.

Nadmieńmy również, że Facebook już wcześniej nabył prawa do transmisji koszykówki uniwersyteckiej oraz części meczów futbolu amerykańskiego.

Netflix wyprowadzona kolejny cios

O ile migracja sportu jest prawym prostym Rocky’ego Marciano, o tyle na telewizję czeka kolejny cios – tym razem seria prawych sierpów od Muhammeda Aliego. W tym przypadku legendarnym bokserem jest Netflix, który skutecznie odciąga kolejne osoby od telewizji. Ostatnie wyniki giganta z Kalifornii są naprawdę imponujące. W IV kwartale 2017 roku Netflix mógł pochwalić się liczbą 117 milionów subskrybentów. W tym samym okresie przychody spółki wyniosły ponad 3,28 mld dolarów, a zysk netto plasował się na rekordowym poziomie 186 mln dolarów.

Obecnie Netflix nadaje już w każdym kraju świata, z wyjątkiem Chin, Korei Północnej, Syrii i Krymu, których brak jest spowodowany wyłącznie decyzjami politycznymi. Czy jego popularność może jeszcze kogoś dziwić? Za 34 złote miesięcznie mamy dostęp do wszystkich najlepszych seriali, a także mnóstwa świetnych pozycji filmowych. Mnie nie dziwi to ani trochę, gdyż to zdecydowanie lepsza alternatywa, niż podłączanie dekoderów, ciągnięcie kabli czy użeranie się z talerzowymi antenami. Oprócz tego, Netflix daje większą elastyczność, gdyż abonament wykupujemy na miesiąc, w dowolnym momencie możemy zastopować odtwarzanie, a co najważniejsze – seans w żadnym momencie nie jest przerywany irytującymi reklamami.

Osłabienie telewizji widzi również stacja HBO, która w listopadzie ubiegłego roku, w kolejnych czterech krajach wprowadziła możliwość subskrypcji internetowej platformy HBO GO bez konieczności wykupowania abonamentu w kablówce. Taka opcja jest już możliwa w dziewięciu europejskich krajach, a włodarze HBO planują kolejne wdrożenie tej technologii. Biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że cena abonamentu waha się w granicach 5-7 euro, o sukces tego rozwiązania możemy być raczej spokojni.

Dorzucając do tego fakt, że zarówno Netflixa i HBO GO możemy oglądać na dosłownie każdym urządzeniu, klasyczna telewizja ma naprawdę się czego bać.

Reklama przenosi się do Internetu?

Z prognoz reklamowych Zenithu na rok 2018, wynika, że w tym roku na rynku polskim można zaobserwować spadek wydatków na reklamę telewizyjną. Współczynnik ten wynosi 0,9%, ale w kolejnych latach spadki mają stopniowo się pogłębiać. Według raportu ta tendencja spowodowana jest zmniejszającym się średnim czasem oglądania tradycyjnej telewizji, który spada średnio o 7% miesięcznie. Użytkownicy rezygnują z oglądania TV na rzecz przebywania w internecie, dlatego też wydaje się, że rynek reklamowy przenosi się właśnie tam. Tym bardziej, że to właśnie wydatki na reklamę online mają największy wskaźnik wzrostu (+10,9%).

Jeszcze bardziej imponująco prezentują się prognozy dla globalnego rynku reklamowego. W tym roku reklama online ma stanowić 40% wszystkich wydatków na reklamę, a w 2020 ten wynik ma wynosić 44%. Przekładając to na konkretne kwoty, w tym roku wydatki na reklamę w internecie mają plasować się na poziomie 225 mld dolarów, a dwa lata później – 270 mld dolarów.

Gdzie szukać przyczyn?
Jednym z powodów jest to, o czym już wspominałem. Ludzie uciekają od telewizji, a coraz więcej czasu spędzają w internecie. W samych portalach społecznościowych konto posiada już blisko 2,5 miliarda użytkowników, czyli co trzeci mieszkaniec naszej planety. A przecież social media to jedno z najlepszych pól do internetowej reklamy.

Druga sprawa to koszty, które również różnią się w znaczącym stopniu. Tak naprawdę, z płatnej reklamy w internecie może korzystać praktycznie każda marka, bez względu na budżet. A to dlatego, że reklamę online można rozpocząć już z zasobami rzędu kilku czy kilkunastu złotych. Chęć promocji w telewizji to koszty dochodzące nawet do 100 tysięcy złotych za 30 sekundowy spot, w przypadku najpopularniejszego czasu emisji. Owszem, można zdecydować się na opcję tańszą, lecz trzeba liczyć się z faktem, że wtedy nasza reklama będzie emitowana w późnych porach nocnych, zazwyczaj w pasmach powtórkowych.

Czy telewizja umrze?

Telewizja powoli traci wszystkie swoje atuty w postaci wyłączności transmisji sportowych czy premiery kolejnych sezonów ulubionych seriali. Coraz częściej telewizor służy nam głównie jako ekran do wyświetlania treści z Internetu. Oprócz tego, trzeba mieć na uwadze, że do gry wkraczają coraz to młodsze pokolenia, które właśnie internet traktują jako główne źródło wiedzy i miejsce spędzania wolnego czasu. Coraz częściej telewizja zaczyna nam się kojarzyć z propagandą przepełnioną nachalnymi reklamami i treściami politycznymi. To wszystko dostrzegają również marki, które zaczynają powoli wycofywać się z tego miejsca reklamy, przenosząc swoje działania głównie do internetu.

Jeżeli nic się nie zmieni, tradycyjną telewizję faktycznie może czekać powolny zmierzch i w końcu kres.

A Wy co myślicie na ten temat? Czy klasyczna telewizja umrze?

Kontakt

+48 503 026 596
kontakt@doodlewolf.pl

Doodle Wolf jest częścią
Bergo sp. z o.o.
ul. Wyczółkowskiego 6
65-140 Zielona Góra

NIP 929 186 30 11
KRS 0000535114
REGON 360386816