Zapraszamy Was do kolejnego wywiadu z cyklu „Rozmowy z Wilkami”. Dziś rozmawiamy z Tomaszem Jaroszkiem. Tomasz jest autorem kanału na YouTube – DoradcaTV. Kanał jest o inwestowaniu, finansach osobistych. Tomasz Jaroszek zgromadził tam społeczność prawie 9 tysięcy subskrybentów i jest ekspertem, którego chętnie zapraszają do programów telewizyjnych. W wywiadzie dzieli się swoją receptą oraz radami na odniesienie sukcesu.

Poniżej specjalnie dla Was przygotowaliśmy również tekstowy zapis z video:

Kanał prowadzisz od 3 lat, jeżeli dobrze pamiętam?

Tak, kanał prowadzę od 3 lat, ale kanał tak realnie prowadzę go od roku. Od roku jestem zadowolony z tego, że tak to ma wyglądać. Jednak, gdy człowiek ma na głowie tyle projektów… maszyna wtedy nie działa na 100%. Jednak teraz, działa to tak jak trzeba.

Czyli dobrze rozumiem – od roku taki mocny „focus” na działanie i konkretne strategie? Ale może zacznijmy od początku. Skąd w ogóle ten pomysł? Jakbyś mógł kilka słów o sobie powiedzieć. Kim jest – Tomasz Jaroszek?

Dzisiaj jak to się mówi, pewnie blogger, vloger czy twórca internetowy. Ale tak naprawdę to się zaczęło dobre kilka lat temu, kiedy byłem jeszcze dziennikarzem ekonomicznym, czyli trochę w tych starych mediach. Wprawdzie w większości były to serwisy internetowe (np. Bankierze, Comperii, teraz jeszcze w Buisness Insiderze). Po prostu w takich klasycznych mediach zajmujących się finansami i inwestowaniem i nie zawsze po prostu ciekawy temat pieniędzy i mediów. Zawsze chciałem być dziennikarzem, a tym tematem przewodnim, które łączą się w dziennikarstwie i reportażu, czy to w dziennikarstwie politycznym, wszędzie głównym tematem były pieniądze. Zawsze byłem ciekaw, jak działa dana firma, jak to jest na giełdzie. Politycy mówią o tym budżecie, a więc też co to jest ten budżet i co jest tam w środku. To mnie zawsze ciekawiło i temat pieniędzy zawsze był istotny. Chciałem pokazywać w łatwy sposób to, co wydaje mi się, pokazywane jest w sposób bardzo trudny. Finanse to trochę taka ściana, nikt nie chce podchodzić do tego tematu, bo on jest z założenia trudny. Więc stąd ta koncepcja, aby robić poniekąd to samo, co robiłem jako dziennikarz, ale w innej fajniejszej formie.

Na przykład, możemy się teraz połączyć, mam teraz telefon, statyw, jakąś małą lampę, aby mnie troszeczkę doświetliło. I już – jest studio. Nie potrzebuję tego, co miałem w studio telewizyjnym, więc zmieniła się forma, ale nie zmieniła się treść. Edukacja ekonomiczna, finansowa, ale bardziej w narzędziach internetowych.

A więc doszedłeś do momentu w którym postanowiłeś prowadzić kanał na YouTube, od tego, że mówiłeś o finansach, edukowałeś ludzi, dzieliłeś się swoją wiedzą. Najpierw przygoda z Bankierem, tradycyjne media i później otworzyłeś się na te możliwości, które gdzieś tam kilka lat temu otworzył przed nami YouTube – powstając.

Tak. To trochę też wyszło, tak jakby z problemu. Doszedłem do momentu, w którym robiłem materiał w studio telewizyjnym, z gośćmi, z analitykami, z prezesami spółek, itd. Miałem takie wrażenie, że robię te same materiały, dla tych samych ludzi i zapętliłem się. To jest takie koło branżowe telewizji, która nie dociera do nowych ludzi, która nie uczy czegoś nowego, nie pogłębia wiedzy finansowej, tylko tak jakby są informacje, które oglądamy, bo… oglądamy. To nic nowego nie wnosi. A ja chciałem zrobić krok dalej, żeby ta wiedza do czegoś nam się przydała faktycznie.

To, że ktoś mówi, że giełda urosła czy spadła – no okej. Ale gdybyśmy jeszcze wiedzieli… dlaczego ona spada, dlaczego ona rośnie i jak ja mogę na tym zarobić, to jest zupełnie inna wiedza. Chciałem to robić troszkę inaczej, niż w mediach. YouTube jest bardzo elastyczny, nie mówiąc już o innych kanałach. To, co dzisiaj dał nam Facebook, to, że dzisiaj możemy zrobić sobie studio, które kiedyś było zarezerwowane dla telewizji – to jest coś pięknego! Dzisiejsze narzędzia, tak 8-9 lat temu, to byłby sprzęt za bardzo duże pieniądze, który raz by działał, raz nie, jakby nie było profesjonalnego operatora. Dziś możemy się łączyć się telefonami i zrobić taki program. Dzisiaj jest czas tych możliwości!

To prawda. Pamiętam, jak jeszcze z 5 lat temu chciało się coś zrobić, to nie było jeszcze tak fajnych kamer w telefonach i jednak trzeba było zakupić to oddzielne urządzenie, np. kamera, aby móc wystartować z czymś, co by miało jakąś sensowną jakość.

Tak jak już wspominaliśmy, zbudowałeś społeczność prawie 9 tysięcy subskrybentów na YouTube. Jakbyś mógł podzielić się krokami, które podjąłeś, aby to zrealizować? Mocno wierzę w to, że zbudowanie takiej społeczności to nie jest przypadek, że jest o zbiór jakichś działań, które trzeba podjąć – czasem bardziej świadomie, czasem mniej. Ciekaw jestem tych Twoich kroków – jak to wyglądało u Ciebie?

Absolutnie mój teoretyczny plan poszedł do śmietnika w trakcie nagrywania. Wiemy jak to jest z teorią, a praktyką. Kiedy zaczynamy jakieś plany biznesowe, od razu okazuje się, że coś nam nie działa i teraz pytanie: „Albo idziemy w zaparte, bo mamy rację, albo zmieniamy to od razu, bo widzimy, że to po prostu nie gra”. Startowałem, gdy YouTube był kojarzony z krótkimi filmikami, jakimiś poradami, które oglądamy w wolnym czasie, bo mamy wolne 2, 3, 4 minuty. Absolutnie kompletny mit na moim kanale i musiałem się tego nauczyć w praktyce, że widz, który chce się czegoś nauczyć i dostaje fajną wiedzę za darmo, chętnie obejrzy 30 minutowe nagranie. Coś, co trzy lata temu, wszyscy pukaliby mi się w czoło – to jest coś, co bardzo zwiększyło zasięgi mojego kanału.

Chociażby pierwszy mit: zróbmy krótkie, fajne, śmieszne czy szybkie video – absolutnie to nie jest jakiś wyznacznik, ze YouTube to muszą być fajne i krótkie video, więc merytoryka jak najbardziej działa. Druga rzecz to jest transparentność – opowiadanie na YouTube o każdej dziedzinie na dłuższą metę nie ma żadnych szans. Finanse są akurat taka bardzo twardą dziedziną: są konkretne liczby, konkretne rzeczy i jak w pewnym momencie pokazywałem giełdę, trzeba było pokazać to na prawdziwych pieniądzach. Więc nazwałem sobie portfel 10K, wziąłem sobie 10 tysięcy, zamknąłem je na oddzielne konto i na tym koncie pokazuję wszystkie transakcje. Jak ktoś dosłownie ogląda jakiś odcinek, który wrzuciłem godzinę czy dwie godziny temu, to będzie widział notowania, które były dzisiaj i to, co fizycznie w tym portfelu jest.

Absolutna transparentność na YouTube i to zdecydowanie długoterminowo. Ludzie nie kupują takiego naciągania, szczególnie przy finansach, jakieś ideologie, zamiast konkretów. Czyli „tak to powinno wyglądać”, a rynek pokazuje, że wygląda to trochę inaczej. Można sobie na YouTube na więcej pozwolić i trzeba zrozumieć też to, czego dokładnie chce nasz widz.

Wydaje mi się, że jest bardzo dużo takich ludzi, którzy zaczynają przygodę z YT i nie bardzo słuchają tej drugiej strony. Cała magia social mediów polega na tym, ze ta druga strona odpowiada czego chce. Teraz od dwóch tygodni zbieram materiały o kryptowalutach, bo społeczność jest zainteresowana tym tematem: „czy się da”, „czy da się to zrobić bezpiecznie”. I teraz mam dwie możliwości: albo to zignoruję, będę szedł w zaparte i robił swoje, albo robię to, co chce ode mnie społeczność i wydaje mi się, że bardzo dużo na tym zyskam, przy okazji sam się dużo ucząc i poznając ciekawy temat.

Także przede wszystkim słuchać swojej społeczności. Mieć plan, ale edytować go na bieżąco. Wszystkie stereotypy do śmietnika. Może ktoś myśli o długich filmach, a będą krótkie? I też nie liczy się na YouTube forma (tak jak wspominałem już – piękna kamera, oświetlenie, itd.). Niech to będzie forma naturalnie dobrana, tak jak u mnie np. półka z książkami. Mój pokój jest przecież zarazem studiem, a mieszkanie jest gabinetem do pracy i jednocześnie mam tutaj trzy różne plany. Kwestia tylko gdzie ustawię lampę czy kamerę.

Powiedziałeś o tym portfelu 10 tysięcy, który ludzie mogą obserwować na Twoim kanale. To co mówiłeś – małymi krokami słuchać swojej społeczności. Jak Ty to robisz? Pytasz swoich najbliższych/znajomych w stylu: „Co myślisz o ostatnim odcinku” czy może jednak widzowie automatycznie do Ciebie piszą w komentarzach? Jeżeli jest już duża społeczność, to pewnie znajdzie się grupa aktywnych użytkowników, która będzie to recenzować. Jak to wygląda na początku, gdy jeszcze nie ma tej dużej społeczności? Jak zbierałeś ten feedback?

Na samym początku warto jest pomyśleć o video, które będą promowane nie tylko przeze mnie osobiście, ale też będą promowane przez wyszukiwarki. O tym ludzie często zapominają, że YouTube jest drugą wyszukiwarką na świecie, zaraz po Google’u, czyli tak naprawdę swoim własnym właścicielu. Każdy kto się gdzieś zajmuje stronami internetowymi czy marketingiem, powinien docenić potencjał YouTube’a. Bardzo często, gdy szukamy rozwiązania naszego problemu wpisujemy to tak, jak w Google’u, tak wpisujemy na YouTube i czekamy na rozwiązanie tego problemu. Na sam początek warto przygotować treści, licząc, że druga osoba znajdzie je w wyszukiwarce. Oczywiście, możemy wpompować jakieś budżety reklamowe, ale szczerze nie o to chodzi w mediach społecznościowych. Nie o to chodzi w budowaniu społeczności na YouTube, aby pompować reklamę. Także zdecydowanie zacząć od tej kwestii. Druga rzecz to tak naprawdę to, co my teraz robimy, czyli taki „CO-BRAND”. Znaleźć drugą osobę, która też jest twórcą internetowym i w tym momencie wymieniamy się widzami, bo może moi widzowie znajdą jakieś treści u Ciebie, i na odwrót.

Dużo nagrywałem o finansach, po czym „większy” YouTuber, mający społeczność 300 tysięcy widzów Wapniak napisał do mnie. Chciał się uczyć się o finansach i czy mógłbym go trochę pouczyć. I to dało mi taki strzał bodaj 3 tysięcy osób zainteresowanych giełdą, czyli dało mi to tak jakby podwojenie mojej społeczności. I też dało mi to odpowiedź, że jest w tym kraju kilka tysięcy młodych ludzi, którzy chcą przez YouTube’a uczyć się inwestować.

Jak zaaktywizować odbiorców, kiedy jest ich kilku?

Jak buduje się tą pierwszą społeczność, czasami jest to 100 czy 150 osób, czasem wystarczy ich o coś poprosić. Dla mnie to była trochę taka abstrakcja, że np. możemy w komentarzu napisać „Jeżeli ta treść Wam się podoba – kliknijcie łapkę w górę” i nagle 70 osób odpowiedziało, że np. chce kolejne materiały. Taka prosta komunikacja w stylu: „Jeżeli chcecie dostać ode mnie pdf, to napiszcie mi maila” – i ludzie piszą! Na początku miałem taką blokadę, bo w dziennikarstwie nie ma tej drugiej strony. Mówię do kogoś, ale nie bardzo mam odzew z drugiej strony. Czasami jedynie ktoś wyśle maila czy napisze komentarz. Z reguły jednak to jest anonimowe.

Wiesz, dostaję bardzo dużo prywatnych wiadomości (jest to też specyfika tematów finansowych). Tak naprawdę, finanse nadal pozostają takim tematem tabu. Przyjemnie nam się słucha jakiegoś video, ale jak mamy jakiś problem finansowy, to raczej nie napiszemy wszystkiego w komentarzu, tylko dostaję maila w stylu: „Hej Tomek, mam taki problem”. To też trochę taka część, której nie widać. To też pytanie do autorów: jak daleko chce iść i jak chce się udzielać i odpowiadać na te wszystkie wiadomości.

A jak to u Ciebie wygląda z odpowiadaniem na prywatne maile?

Tak, staram się jak mogę. Raz, że to buduje taką relację, że nie jestem kolesiem, który wrzuca film i ucieka. Nie mam też reklam na swoim kanale, więc inny mam też model biznesowy takiego kanału na przyszłość. Znasz schematy działania takich reklam. Mogę kogoś przed czymś przestrzegać, po czym na swoim kanale ktoś zobaczy reklamę tego produktu – dlatego też wyłączam wszystkie reklamy.

Jeżeli komuś mówię, że odpiszę, to odpiszę – prowadzę dużą korespondencję z poradami. I tak nie odpowie się na wszystkie, więc staram się odpowiadać na jak najwięcej. Jestem trochę małym vlogerem w porównaniu do tych większych, więc trochę się boję, że gdyby pomnożyć to x10, to nie mam żadnych szans, żeby odpisać na te wszystkie wiadomości. Staram się zrobić to co mogę, aby pomóc jak największej liczbie osób. Nie o to też chodzi, aby zatrudnić kogoś, kto będzie udawał, że „to ja” odpisuję.

A jakie było Twoje największe wyzwanie, w momencie w którym się w ogóle tego nie spodziewałeś? Zaczynałeś i co pojawiało się o czym nie pomyślałeś wcześniej?

Myślę, że aby trzymać jakiś sensowny poziom, trzeba zachować tę regularność, jeżeli nasz kanał na YouTube nie jest naszym głównym zajęciem. To nie jest tak, że robię wszystko, aby tylko robić filmy, a pieniądze mi z nieba spadają. Pracuję często z klientami korporacyjnymi i uczę korporacje z sektora finansowego, jak mogą edukować klienta. I tego nie widać, ale np. przez dwa dni jestem w jakimś banku i uczę ludzi, np. jak zbudować serwis edukacyjny. Wracam i nagrywam video, po czym nagle zaczyna robić się ciasno w kalendarzu, jeżeli chcemy, aby to video było dobrze przygotowane. I tu nawet nie chodzi o jakość wykonania, bo sam zajmuję się nagrywaniem czy montażem. Jestem na tym etapie, że sam chcę się nauczyć tego rzemiosła, bez podwykonawców. I jeżeli człowiek sam nauczy się kilku takich małych „lifehacków” i robi to sam, to faktycznie jest to coraz prostsze i szybsze.

Jednak, przygotowanie się do takiego materiału, zebranie tej wiedzy, itp. – robi się tego naprawdę sporo. Czasami taki materiał przygotowuje się jeden dzień, a czasami nawet tydzień. I ustawienie tego w kalendarzu to jest pewne wyzwanie. Na pewnym etapie ludzie się pytają: „Gdzie jest video? Ostatnio wrzuciłeś np. cztery dni temu, a miało być piątego!” albo nawet piszą maile, dlaczego nie wrzucam. I chyba największym wyzwaniem jest to, że jak deklarujemy, że coś robimy, to musimy to robić. Tutaj jadę na projekt dla klienta, a „z tyłu” głowy mam myśli, ile jeszcze rzeczy muszę przygotować do nagrania. I czasami jest to trudno pogodzić.

I mam taką cichą nadzieję, że trochę zmniejszę udział klientów, a trochę zwiększę udział YouTube. Muszę to pogodzić biznesowo. Czuje, że trzeba zrobić takie małe rozeznanie i zostawić sobie tych klientów, którzy przynoszą największy biznes i sam zrezygnować z iluś rzeczy, po to, aby skupić się na jeszcze większej jakości. Nie o to chodzi, aby obowiązki przechodziły na kolejną sobotę czy nawet niedzielę. Bycie takim twórca internetowym jest dużo bardziej angażujące, niż każdemu się wydaje na początku.

Mamy tutaj kopalnię talentów. Często odkrywam ludzi, którzy robią naprawdę zdecydowanie lepsza robotę, niż niejedna telewizja ze sprzętem za potężne pieniądze i sztaby ludzi.

Jak motywować się do nagrywania kolejnych filmów, gdy zasięgi są bardzo małe? Szczególnie na początku!

Tak naprawdę nie widzę tutaj tzw. „instant success”. To, że te pierwsze filmy nie będą chętnie oglądane i te kolejne też nie – to naprawdę może być bardzo długi proces. Trzeba nastawić się na jedną rzecz, że to wszystko nie przyjdzie od razu. Małe szanse są na to, aby wbić się w jakąś niszę i nagle, aby nasze pierwsze dwa filmy były w TOP10 YouTube – raczej nie tędy droga.

Warto też ustawić sobie takie długoterminowe cele. Nie o to chodzi, aby nagrywać dla samego nagrywania. Wiele rzeczy można z takiego YouTube’a „wyciągnąć”, znaleźć też gdzieś tam siebie i zdefiniować czy jest to projekt na rok, na spróbowanie czy na czas studiów.

Druga rzecz, to zanim zaczniemy motywować się do nagrania kolejnego filmu, zrobić dobrą dystrybucję tego materiału, który już nagraliśmy. Sam o tym często opowiadam i łapię się na tym, że powinienem to zrobić dużo lepiej. Nierzadko dystrybucja tej treści jest zdecydowanie bardziej czasochłonna i istotniejsza, niż samo jej stworzenie. Tak jak się mówi: „Dobry produkt bez marketingu sam się obroni” – no nie, to raczej nie przejdzie. Są naprawdę świetne materiały na YouTube, których nigdy nikt nie obejrzy, bo nie będzie w stanie do nich dotrzeć. Warto znaleźć grupy tematyczne, gdzie moje video odpowiada na dany problem.

Na pewno kojarzycie też monitoring marki, dzięki czemu można ustawić sobie konkretne frazy i tematy, na które moje filmy odpowiadają i tam spróbować i sprawdzić, czy moje video odpowiada na te problemy. Tak jak np. zbieram teraz materiały o kryptowalutach, więc zbieram i odwiedzam materiały typu: „jak ludzie dyskutują o bitcoinie” na słowo/frazę „bitcoin”.

Oczywiście sukces bardziej motywuje, niż porażka, ale warto skupić się na długoterminowych celach i nad dystrybucją.

A zdarzyło Ci się kiedyś, że nagrałeś jakieś video na temat, który Ciebie interesował, ale okazało się, że Twoja społeczność nie była nim zainteresowana?

Zdarzyło się. Ogólnie interesuję się też psychologią związaną z finansami, czyli rzeczy na które się nabieramy czy to w sklepie, czy słuchając czegoś. I wydawało mi się, że psychologia związana z finansami jest ciekawa. Widząc jednak po moich odbiorcach, że tak nie do końca to też czytają (bo przecież też piszę bloga). Zauważyłem, że ludzie lubią konkrety typu: w co zainwestować, jak, lokata czy konto, itp. A przecież ta psychologia i te nawyki są bardzo ważne!

Warto bardzo realistycznie spojrzeć na temat, który wnosimy na YouTube’a. Bardzo trudno jest się przebić z tematem, bo może się okazać, że nikt nie chce o tym słuchać. To tak jak trochę ze zdrowiem i zdrowym odżywianiem. Wszystkich dotyczy ten temat. Wszyscy Polacy chcą być zdrowi – pytanie teraz, jak duża pula Polaków chce słuchać o zdrowym odżywianiu? Tak mocno biznesowo można do tego podejść: jaki jest mój temat, ile osób może być tym zainteresowanym, abstrahując od tego, jakie mamy zainteresowanie oraz pasję, realistycznie spojrzeć na dane. Dzięki temu możemy ocenić, czy zrobiliśmy coś dobrze, czy może w ogóle nie trafiliśmy w tą niszę, bo dane są przeciwko nam. Mamy fanpage, grupy dyskusyjne i warto to realnie sprawdzić, bo jeżeli np. mnie interesuje sportowa joga, warto sprawdzić, ile jest jeszcze takich osób w Polsce czy jak wielu ludzi mogę jeszcze potencjalnie zainteresować. Warto to realnie oszacować i konkretne liczby zestawić z danymi, aby to wszystko urzeczywistnić.

Od siebie dodam, że aby zrealizować to o czym wspomniał Tomasz, warto skorzystać z takiego narzędzia od Google’a, jak Keywoords Tool, które pokażą nam, jak wiele razy poszczególna fraza jest wyszukiwana.

Tomku, jesteś ekspertem, który był gościem kilku programów telewizyjnych. Gdybyś mógł coś więcej o tym opowiedzieć? O doświadczeniach z tym związanych?

Będąc dziennikarzem finansowym (8-9 lat temu), zacząłem udzielać się w mediach, jako trochę taki komentarz. Wiesz, dziennikarz z dziennikarzem o czymś pogada. Dzisiaj jako YouTuber wystąpiłem w kilku czy kilkunastu programach telewizyjnych, ale jako dziennikarz występowałem już w setkach. I tutaj powiem jedną bardzo ważną rzecz: media w żaden sposób nie przekładają się na popularność, jeżeli nie potrafimy tego sami wykorzystać. Wszyscy się cieszą, jak widzą swoje nazwisko w telewizji, albo gdzieś to sobie przyklejają, ale to się prawie w żaden sposób nie przekłada, jeżeli tego nie wykorzystamy. Np. ktoś wchodzi na mojego bloga, bo usłyszał o mnie w telewizji – absolutnie, to jest ruch mikroskopijny na tych wykresach.

Dwa, że to się w prawie żaden sposób nie przekłada na sprzedaż, bo to i tak my musimy aktywnie sprzedać. Występy w telewizji to coś, co buduje reputację czy wizerunek, ale to od nas zależy, jak my to wykorzystamy. Będąc kiedyś na audycji w radiu (swoją drogą wyszła z tego bardzo fajna audycja), ja podałem to swojej społeczności jako dodatkowy materiał. Z jednej strony wizerunek jako osoby, która jest w mediach, ale też jako ktoś, kto daje im dodatkową wartość. To, że gdzieś tam jestem w radiu, to nie wnosi żadnych wartości, a buduje jedynie jakiś wizerunek. To taki mały mit, bo ktoś myśli, że jak już jest się w telewizji, to wszystko pójdzie łatwo. To praca na lata, trzeba poznać tych dziennikarzy i później też utrzymywać z nimi relacje. W dużych miastach jest z tym zdecydowanie łatwiej. Tak jak już jednak mówiłem, to jest bardzo fajna rzecz, ale głównie jeżeli mowa o budowaniu wizerunku. Też sytuacja, gdy negocjujemy czy ustalamy coś, to mamy już jakiś profit na wejściu. To, jak wykorzystamy to, że jesteśmy w mediach, jest dużo ważniejsze, niż to, że w nich jesteśmy.

Czyli media bardziej jako punkt brandingowy, niż rozbudowa społeczności?

Tak. Media bardzo słabo rozbudowują społeczność, chyba, że jest się w tych telewizjach śniadaniowych codziennie. Tutaj taka ciekawostka dla wszystkich. Nie wiem, czy wiecie, ale wiele tych telewizji nie zaprasza za darmo. Ktoś, kto już gości tam od dłuższego czasu, po prostu płaci za to, aby być tym gościem. Wtedy to dla nich jakaś okazja na zwiększenie ruchu. Czyli media jako dodatek wizerunkowy, ale absolutnie nie budują nam biznesu.

Twoje odcinki z tego, co widziałem, trwają tak średnio 7-8 minut. Tak jak już wspominałeś, wszystko przygotowujesz sam. Ile Tobie łącznie zajmuje realizacja takiego odcinka?

Realnie jeden odcinek to jest kilka godzin. Ustawienie planu, później montuję sobie coś np. dwie godziny. Jednak największa trudność to przygotowanie się do tego nagrania. Jestem raczej gadułą, nie mam problemu z mówieniem do kamery. Jeżeli to jest wiedza, którą rzetelnie mam, to mogę stanąć przed kamera i powiedzieć to od początku do końca. Ze względu na te lata praktyki w telewizji, po prostu rzadko się mylę, więc jest zdecydowanie łatwiej, jak nagrywam. Nie robię tych błędów po drodze. Ułatwia to też pracę przy montażu. Jeżeli jednak jest inaczej, nie jest to prosty temat, to wyjdzie z tego np. dwa tygodnie przygotowywania się, a jeden dzień tworzenia materiału pod względem fizycznym.

Czyli więcej czasu na przygotowanie się, jeżeli jest to kanał ekspercki, tak jak w Twoim przypadku, a mniej czasu na montaż.

Tak, ważna jest też ta dystrybucja, o której nie możemy zapominać. Na przykład dzisiaj stworzę odcinek, a jutro większą część dnia zajmie mi jego dystrybucja, aby nowych ludzi nim zainteresować.

Jakie Tomasz Jaroszek ma plany na najbliższe lata? Jakie widzisz trendy w blogosferze czy działaniach związanych z video marketingiem? Czy w jakiś sposób wpływa to na Twoją strategię?

Nie powiem, mam sporo takich projektów, które chodzą mi po głowie od dawien dawna. Nauczyłem się jednak trochę z doświadczenia, że robienie tych wszystkich projektów jest fizycznie niemożliwe. Wybieranie takich kluczowych pomysłów i zamienianie ich na strategie ma jakiś sens. Z takich pomysłów, realnie muszę wybrać jeden/dwa i na nich się skupić.

Jedną z takich kluczowych rzeczy jest dla mnie edukacja ludzi młodych. Mam już chyba wszystkie dostępne, zatwierdzone przez Ministerstwo Edukacji książki do nauki podstaw przedsiębiorczości. Chyba mam wszystkie, jakie są dopuszczone do obiegu. Mam też książki ze Stanów, gdzie dzieciaki jednak uczą się inaczej tych finansów i myślę o tym, jak zrobić taką lekcję przedsiębiorczości na video. Tylko nie taką, jak w szkole, że ktoś nam tłumaczy i każe nauczyć się definicji na pamięć, tylko ja przyjdę i wytłumaczę po co to faktycznie jest. Z tematyką finansów jest raczej trudno dotrzeć do młodzieży. Moja publiczność jest raczej już dojrzała, pełnoletnia i w górę. Bardzo bym chciał trochę tej edukacji finansowej wprowadzić wśród młodzieży i myślę, jak to zrobić.

Czy robienie vloga pomaga w Twoim biznesie offlinowym jako wizytówka?

Nie powiem, prowadzenie takiego vloga mocno pomaga. Firmy chciałyby współpracować z kimś, kto się zna na tym i widzą, że ja to cały czas rzetelnie wykonuję, więc jak najbardziej. Bardzo ważne również jest też pytanie, jak my to wykorzystamy – nic samo się nie dzieje.

Pytanie na koniec. Co według Ciebie każdy ekspert powinien wiedzieć na samym początku, jeżeli chce zacząć przygodę z YouTube? Taka perełka!

Przede wszystkim wyznaczać sobie nasz zakres ekspertyzy. W czym my faktycznie jesteśmy ekspertami? Łatwo jest wpaść w pułapkę gadania o wszystkim, ponieważ YouTube ma tę tendencję, że łatwo można zostać ekspertem od wszystkiego. Wybrać sobie ten temat, w którym jesteśmy ekspertami i w tym wąskim kanale się wypowiadać. Przede wszystkim też, na jakie problemy naszej społeczności chcemy odpowiedzieć, jaka jest ta wartość dodana, którą dajemy tej grupie. Wczujcie się w rolę telewizji: po co i dla kogo robimy program, kto jest odbiorcą, jakie z tego ma korzyści. Jak to zadziała, to tak naprawdę obudowanie tego biznesowo, to nie jest żaden problem, więc tu przede wszystkim jest to, jaką wartość my wniesiemy, żeby dobrze siebie określić jako eksperta. Warto też być szczerym i otwartym do tej społeczności YouTubowej i nie udawać kogoś kim nie jesteśmy. No i cierpliwość!

Dziękujemy Tomku za poświęcony czas i za wniesioną wartość. Jeżeli te livy mają dla Was sens, dajcie nam znać! Będziemy mega wdzięczni i będziemy mogli robić ich więcej.

Kanał DoradcaTV możecie znaleźć tutaj. Polecamy również obserwować Tomka Jaroszka na Facebooku oraz Twitterze.


“Rozmowy z Wilkami” – seria inspirujących i ciekawych wywiadów z osobami ze świata marketingu internetowego i biznesu.

“Rozmowy z Wilkami”: Wywiad z Pawłem Tkaczykiem
„Rozmowy z Wilkami”: Wywiad z Dagmarą Pakulską

Kontakt

+48 503 026 596
kontakt@doodlewolf.pl

Doodle Wolf jest częścią
Bergo sp. z o.o.
ul. Wyczółkowskiego 6
65-140 Zielona Góra

NIP 929 186 30 11
KRS 0000535114
REGON 360386816