W piątek na naszym fan page’u informowaliśmy Was o tym, że animacja „Pearl” autorstwa Patricka Osborne’a została nominowana do Oscara w kategorii „Najlepszy krótkometrażowy film animowany”. I nie byłoby w tym nic specjalnie dziwnego, bo nagrody w tej kategorii są przyznawane od 1932 roku. Tym razem oprócz animacji „Pearl”  zostały wyróżnione jeszcze cztery inne produkcje („Blind Vayasha”, „Borrowed Time”, „Pear Cider and Cigarettes” oraz „Piper”). Co takiego wyróżnia więc tę animację spośród innych, że to właśnie jej zdecydowaliśmy się poświęcić te kilkaset słów?

Za realizację produkcji odpowiedzialny jest Patrick Osborne oraz Google, a sama animacja powstała w ramach cyklu Spotlight Story. Dzięki tej realizacji, 89. ceremonia wręczenia Oscarów będzie przełomowa i szczególna, gdyż po raz pierwszy w historii została nominowana animacja, zrealizowana w technologii wirtualnej rzeczywistości. To właśnie ten czynnik sprawia, że jest ona taka wyjątkowa. Dla wszystkich tych, którzy nie wiedzą czym jest technologia wirtualnej rzeczywistości, już śpieszę z wyjaśnieniami.  Najprościej mówiąc, jest to technologia, która pozwala przenieść się nam do świata stworzonego w całości w komputerach producentów. Włączamy na naszym smartfonie specjalny film nagrany w 360 stopniach (do tego celu najlepiej nadaje się aplikacja YouTube), telefon wkładamy do specjalnych okularów VR, które zakładamy na oczy. I już! Jesteśmy zanurzeni w wirtualnej rzeczywistości, przenosimy się do innego świata, widzimy każdy szczegół i nawiązujemy „wirtualną” interakcję z otaczającymi nas postaciami. Dzięki zastosowanym technologiom, mamy wrażenie, jakbyśmy byli tam naprawdę.

I właśnie w takich klimatach powstała animacja Pearl. Oczywiście, można ją zobaczyć także w normalnym trybie, tak jak każdy zwykły film, ale uwierzcie – największe wrażenie robi wtedy, gdy mamy okulary na sobie. Tutaj taka mała dygresja – jeżeli chcielibyście zakosztować namiastkę wirtualnej rzeczywistości, to skorzystajcie z Google Cardboard. Są to soczewki przeznaczone do wirtualnej rzeczywistości, umieszczone w kartonowym opakowaniu, które kosztują zaledwie kilkanaście złotych. Takie rozwiązanie pozwala nam sprawdzić, czy jest to w ogóle temat, który nas interesuje, zanim zdecydujemy się na droższy model. Sam już wcześniej posiadałem własne okulary, dlatego ubrałem, odpaliłem animację i…. jestem zaszokowany, pozytywnie oczywiście!

Zanim jednak bliżej o moich przemyśleniach, wypada, abym pokrótce przedstawił o czym opowiada historia zawarta w animacji. Można powiedzieć, że to animowany musical. Animacja opowiada historię ojca i córki, którzy jadąc samochodem przez świat, dążą do spełniania swoich marzeń. Cała fabuła rozgrywa się na przestrzeni kilkunastu lat. Miejscem wydarzeń jest właśnie samochód, z małymi przerwami na krótkie postoje. W tle towarzyszy nam wpadająca w ucho, rytmiczna piosenka, która nawołuje nas do nieporzucania swoich marzeń i do ich realizacji. Sama muzyka wydobywa się naprzemiennie z samochodowego radia lub jest grana na gitarze i wspólnie śpiewana przez ojca i córkę.

A jaka jest nasza rola w tej całej historii? Niebagatelna! To właśnie to coś, co sprawia, że ta produkcja jest naprawdę wyjątkowa i ściska za serca! My także bierzemy udział w tej podróży – razem z nimi! Zajmujemy zaszczytne miejsce pasażera obok kierowcy, czyli w tym wypadku ojca dziewczynki, która natomiast siedzi na tylnym siedzeniu. I to nie żart! Widzimy ją przez ramię – wystarczy się jedynie obrócić. Naprawdę jedziemy tym samochodem! Spoglądamy w prawo – widzimy jezdnię, drzewa, które mijamy; rzut oka w lewą stronę – kierowca grający na gitarze. Muzyka, warkot silnika, śpiew bohaterów – to wszystko nam towarzyszy. Szczerze mówiąc, mi też się chciało śpiewać, razem z nimi (i chyba nawet sobie trochę podśpiewywałem, w końcu tam byłem, więc wypadało ;))

I chyba to jest najpiękniejsze w tym wszystkim. Możemy poczuć klimat tej wycieczki, przeżyć fajna przygodę, a także myślami wrócić do dzieciństwa. Kto z Was nie lubił rodzinnych wypadów samochodowych? Osobiście sam je ubóstwiałem: cała rodzina w samochodzie, śpiewy, śmiechy i chwile, które pamięta się do końca życia. I właśnie taką rolę pełni ta produkcja. Ponownie możemy wrócić do beztroskich dziecięcych lat i poczuć się wyjątkowo. Dlaczego? Integrujemy się z bohaterami! Całą ich historię, realizację ich marzeń oraz towarzyszące temu emocje – wszystko to możemy odczuwać razem z nimi. Widzimy ich twarze, uśmiechy oraz radość ze wspólnie spędzonych chwil i osiąganych celów, marzeń… jednego za drugim…

Kwestie techniczne? To nie ten typ recenzji, aby to oceniać, gdyż liczy się przede wszystkim wspaniała, wzruszająca historia, a także to, że możemy na bieżąco uczestniczyć w tej wyjątkowej podróży. Ale niech będzie – spełnijmy wymogi formalne. Co tutaj mogę napisać? Na pierwszy rzut oka animacje wykonane są na bardzo dobrym poziomie, a muzyka jest po prostu genialna, klimatycznie dopełniając dzieła. Jak dla mnie – nie ma się do czego przyczepić.

Sami widzicie – nie była to typowa recenzja dzieła filmowego, ale raczej subiektywna opinia fana animacji. Dla mnie w tej produkcji liczą się przede wszystkim emocje i fakt, że mogę zatopić się w dotąd niezbadanym przeze mnie świecie.

I tak na zakończenie: animacja ta w bardzo wyraźny sposób inspiruje i nakłania do spełniania marzeń. Dlatego mam do Ciebie prośbę – zacznij spełniać również swoje marzenia. Przypomnij sobie jedną taką rzecz, która była kiedyś dla Ciebie bardzo ważna, a którą odłożyłeś „na później”. Może nadszedł czas, żeby wyciągnąć ją ze schowka i odkurzyć? Zastanów się – co możesz zrobić już dzisiaj, żeby znaleźć się o jedne krok bliżej realizacji tego marzenia?

A Tobie, jak podoba się ta produkcja? Przyznałbyś jej Oscara? Czekam na Twoją opinię w komentarzu!

Kontakt

+48 503 026 596
kontakt@doodlewolf.pl

Doodle Wolf jest częścią
Bergo sp. z o.o.
ul. Wyczółkowskiego 6
65-140 Zielona Góra

NIP 929 186 30 11
KRS 0000535114
REGON 360386816